WIZERUNEK ŚWIĘTEGO DOMINIKA SAVIO ZNAJDUJE SIĘ W SALI MINISTRANTÓW W DOMU KATECHETYCZNYM PRZY PLEBANII.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO DOMINIKA SAVIO:
Poszedł w nocy do swojego proboszcza i poprosił go, aby złożył wizytę umierającej kobiecie. Nie znał jej i nie wiedział wcześniej gdzie mieszka. Gdy przyszli na miejsce okazało się, że wszystko się zgadza.
Skąd wiedział? Poinformował go o tym Duch Święty, któremu pozwolił zamieszkać w swoim sercu.
Dzięki Duchowi Świętemu Dominik potrafił pięknie żyć. Nie tylko świetnie się uczył, ale był też bardzo dobrym kolegą i pragnął zostać świętym.
Wszystko zaczęło się już w domu rodzinnym, gdzie był wychowywany w miłości i pobożności.
Urodził się niedaleko Turynu w skromnej włoskiej rodzinie Karola i Brygidy Savio. Rodzice nadali mu imię Dominik, co oznacza „należący do Boga”.
Każdego ranka, bardzo wcześnie, Dominik z mamą uczęszczał na Mszę św. Ksiądz widząc pobożność Dominika zaproponował mu żeby został ministrantem, choć miał dopiero 5 lat. Dominik był bardzo szczęśliwy z tego powodu.
Mając 6 lat zaczął naukę w szkole i przystąpił do I Komunii Św., choć inne dzieci przystępowały wówczas mając 11 lat. Wtedy złożył Bogu 4 obietnice, m.in. że dla niego na pierwszym miejscu będą Jezus i Maryja i że woli umrzeć niż zgrzeszyć.
Gdy Dominik miał 12 lat spotkał się z Ks. Bosko i trafił do jego Oratorium. Był z tego powodu bardzo szczęśliwy.
Ks. Bosko odkrył w Dominiku niezwykłe zdolności do nauki. Chłopiec bardzo lubił „słówko”, które ksiądz Bosko mówił chłopcom każdego dnia, by dawać im wskazówki odnośnie wiary i postępowania.
Od kiedy usłyszał słowa księdza Bosko wzywające do świętości bardzo chciał zostać świętym.
Poprosił Księdza Bosko o przepis na świętość. I go otrzymał: Radość, nauka i modlitwa, być dobrym dla innych.
Dominik myślał nie tylko o sobie. Chciał, by koledzy też mogli zbliżyć się do Boga i dążyć do świętości. Założył Towarzystwo Niepokalanej. Każdy miał kolegę, któremu pomagał i modlił się za niego.
Dominik zachorował na gruźlicę. Musiał wrócić do domu. Zmarł mając zaledwie 15 lat, w roku 1857.
Ksiądz Bosko zebrał liczne świadectwa świadczące o świętości Dominka. Papież ogłosił go świętym i nazwał gigantem ducha.
Dominik został patronem młodzieży na całym świecie. Jest też patronem ministrantów.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO JANA BOSKO ZNAJDUJE SIĘ W SALI W DOMU KATECHETYCZNYM PRZY PLEBANII.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO JANA BOSKO:
Na południu Europy, tam gdzie słońce świeci jaśniej,
Na świat przyszedł mały Janek, który świętym potem stał się.
Ale żeby zostać świętym, trzeba dojrzeć i dorosnąć.
I tak mały Janek z Becchi rósł, by stać się Janem Bosko.
Lecz nie myślcie sobie jednak (mówię to, bo różnie bywa)
Że ma wzięcie w niebie ten, kto Bosko się nazywa.
Jan był Włochem, a po włosku bosco znaczy las i basta,
Więc Jan Bosko do świętości sam, bez żadnych ulg, dorastał.
Janek był zwyczajnym chłopcem, niszczył buty, jadł w pośpiechu,
Na kolanach miał sto strupów, na sumieniu kilka grzechów.
Zawsze jednak gnał z pomocą, gdy go wzywał drugi człowiek,
I nikomu nie powiedział: Nie mam czasu, radź sam sobie.
Janek zwinny był i szybki, gdy przewrócił się nie płakał,
Biegał, pływał, jeździł konno i na linie świetnie skakał!
Józek śmiał się, klaskał w dłonie: Patrzcie, to mój brat, Jan Bosko!
Byle nie spadł nam z tej liny… – dodawała mama z troską.
Dnia pewnego, po występie, kiedy wracał już do domu, przyszło nagle mu do głowy:
A te skoki na co komu? Wolę być iluzjonistą, co z czarnego melonika
w każdej chwili może wyjąć wstążkę, kwiatek i królika!
I znów cała wieś przy Janku, co dzień się zbierała tłumnie
słychać było zewsząd szepty: – Chłopak ten czarować umie…
Janek nie miał ani grosza, lecz nie martwił się tym wcale,
Śmiał się, uczył i pracował, radząc sobie doskonale.
Wszyscy bardzo go lubili, bo był dobry i wesoły,
A do tego uzdolniony, co tu gadać: prymus szkoły!
Mówił: – Bóg jest nieuchwytny, bez konturów i bez końca,
Ale ja Mu twarz dać pragnę, uśmiechniętą, pełną słońca.
Mówił: – Bóg na malowidłach ma wzrok groźny, siwą brodę,
A ja chcę mu dać oblicze przyjacielskie oraz młode.
I od tego czasu Janek wiedział już i święcie wierzył,
Że kapłanem wkrótce będzie i obrońcą praw młodzieży.
I tak stał się Jan kapłanem oraz świetnym pedagogiem,
Który uczył trudną młodzież, jak obcować można z Bogiem.
Istniał jednak pewien problem, rzec by można, zasadniczy:
Krąg przyjaciół Jana Bosko coraz więcej osób liczył.
I nikt nie był wielce chętny (lub po prostu nie był w stanie)
Gościć wszystkich tych psotników, zapewniając im mieszkanie.
Tak powstało ORATORIUM pośród drzew i polnej trawy,
które było domem, szkołą, miejscem modlitw i zabawy.
Tutaj chłopcy w trudnym wieku mogli się rozwijać godnie,
bez kar, strachu i przemocy, na wesoło i pogodnie.
Jednym z nich był Michał Rua, syn dość zamożnego pana,
Z którym nie mógł nikt wytrzymać, nikt, nie licząc księdza Jana.
Cóż, Jan Bosko z urwisami miał na co dzień do czynienia,
Wiedział więc, jak do nich dotrzeć bez morałów i karcenia.
Ksiądz Jan zajął się Michałem jak przyjaciel z wielką troską,
No i … Michał stał się księdzem i kolegą Jana Bosko.
Kiedyś rzekł Jan do Michała: – Oto plany me kapłańskie:
Chcę założyć z tobą, bracie, Towarzystwo Salezjańskie.
– To jest świetny pomysł, Janie – rzekł ksiądz Michał bez wahania.
I natychmiast Jan i Michał przystąpili do działania.
Rok za rokiem szybko mijał, ksiądz Jan sporo lat już przeżył,
Lecz choć zgarbił się, postarzał, to wciąż fanem był młodzieży.
– Pamiętajcie – mówił często swoim braciom salezjanom –
Trudna młodzież jest wspaniała, tylko się otwórzcie na nią.
Wszystkich zmienić można wierzcie, jest sto różnych możliwości.
Ale zmiany – te na lepsze – zawsze rodzą się z MIŁOŚCI.
Wiem, bo sen przed laty miałem. I pozwólcie, że wyjaśnię,
że od tego snu z dzieciństwa wszystko się zaczęło właśnie.
Ksiądz Jan Bosko całe życie swą młodzieżą był zajęty
i nie przyszło mu do głowy, że zostanie kiedyś świętym.
Ale papież znał i cenił osiągnięcia Jana Bosko,
zatem włączył w poczet świętych tę szlachetną włoską duszę.
PRZEPIS NA ŚWIĘTOŚĆ KSIĘDZA BOSKO:
Pierwsze: RADOŚĆ.
Drugie: NAUKA I MODLITWA.
Trzecie: POMAGAĆ INNYM.
WIZERUNEK SŁUGI BOŻEGO KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU W PREZBITERIUM, W ŚRODKOWYM OKNIE NA DOLE.
Z ŻYCIA KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO:
Stefek urodził się w 1901 r. w Zuzeli nad Bugiem.
Polska była wtedy w bardzo trudnym czasie – pod zaborami, a Zuzela pod panowaniem rosyjskim.
Dziś w tej miejscowości znajduje się Muzeum Lat Dziecięcych Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jest tu odtworzony pokój rodziny Wyszyńskich i klasa szkolna.
W domu Stefek od dziecka był wychowany na patriotę. Ojciec, który był organistą, uczył go historii Polski, tradycji i umiłowania ojczyzny.
Jako kapłan Stefan Wyszyński często odwoływał się do dzieciństwa, do domu pełnego miłości, tradycji, polskości.
Gdy Stefek miał 9 lat rodzina przeniosła się do Krakowa. Niedługo po tym zmarła jego ukochana mama. Był to bardzo trudny czas dla chłopca.
Od tego czasu na swoją mamę wybrał Maryję. I tak, w wielkim umiłowaniu Matki Bożej, trwał całe życie. A Ona była przy nim.
Stefan ukończył seminarium duchowne i został kapłanem. Był bardzo gorliwym i oddanym księdzem.
Później został wybrany na biskupa. W końcu został przywódcą Kościoła w Polsce – prymasem.
Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu przyszło być przywódcą Kościoła w Polsce w bardzo trudnych czasach. Musiał bronić on wolności i wiary w naszej ojczyźnie. Z tego powodu trafił nawet do aresztu.
Kardynał Wyszyński jest jedną z najwybitniejszych postaci XX wieku. Jest nazywany Prymasem Tysiąclecia. Został ogłoszony przez papieża Franciszka Czcigodnym Sługą Bożym. Trwa proces, którego celem jest ogłoszenie go świętym.
Kardynał Stefan Wyszyński współpracował i był przyjacielem Karola Wojtyły, późniejszego papieża.
WIZERUNEK ŚWIĘTEJ KATARZYNY ZNAJDUJE SIĘ NAD DRZWIAMI DO ZAKRYSTII.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEJ KATARZYNY:
Miała 7 lat, kiedy na wieży kościoła św. Dominika zobaczyła Pana Jezusa na tronie.
Był piękny i patrzył na nią z wielką miłością. Wtedy ślubowała mu swoje oddanie i wierność.
Tak zaczęła się przygoda ze świętością Katarzyny Benincasa, która żyła we Włoszech w miasteczku Siena,
w latach 1347 – 1380.
Katarzyna chciała wstąpić do zakonu. Kiedy rodzice sprzeciwili się postanowiła obciąć włosy, by siebie oszpecić. Wiedziała, że wtedy nie będzie podobać się chłopcom i nie będzie musiała wychodzić za mąż.
Gdy Katarzyna miała 16 lat we śnie ukazał jej się św. Dominik, który wręczył jej habit. Do zakonu nie od razu jednak została przyjęta, gdyż była za młoda. A gdy trafiła już do klasztoru Sióstr od Pokuty św. Dominika okazało się, że siostry nie tylko się modlą, ale pełnią też dzieła miłosierdzia.
W zakonie z wielkim oddaniem Katarzyna zajęła się trędowatymi. Nazywano ją Aniołem Dobroci.
Mówiła często: „Natychmiast – to najlepszy czas do czynienia dobra”.
Pan Jezus zostawił na jej palcu ślad obrączki. Był to znak jej wielkiej bliskości z Panem Jezusem.
Katarzyna otrzymała od Pana Jezusa misję. Miała upominać rządzących. Przemawiała i pisała listy w imieniu Chrystusa do najznakomitszych osób ówczesnej Europy, tak duchownych, jak i świeckich. Panu Jezusowi nie podobała się ich chciwość, własna wygoda i łamanie Bożych przykazań.
Katarzyna była niezwykłą osobą. Mądrą i bardzo odważną. Walczyła o pokój w swoim mieście,
ojczyźnie i Europie. Dziś jest jedną z trzech patronek Europy.
Katarzyna za swoje działania i pisane dzieła otrzymała tytuł Doktora Kościoła.
I oczywiście została ogłoszona świętą.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO JERZEGO ZNAJDUJE SIĘ PRZY GŁÓWNYM WEJŚCIU DO KOŚCIOŁA, PO LEWEJ STRONIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO JERZEGO:
Urodził się w III wieku w Azji Mniejszej.
Jego rodzice długo modlili się i pościli prosząc Boga o potomstwo.
Jerzy wychowany był bardzo pobożnie w wierze chrześcijańskiej.
Jerzy wyrósł na wrażliwego i dobrego człowieka.
Był silnym, dzielnym młodzieńcem.
Został rycerzem i wstąpił do armii rzymskiej. Był dobrym żołnierzem. Został oficerem.
Pewnego razu przybył do miasta zwanego Silena. W pobliżu tego miasta było źródło, w którym miał siedzibę okropny smok. Smok ten nieraz już zmusił do ucieczki ludzi, którzy z bronią wyszli przeciw niemu, i podchodząc pod mury miasta zarażał wszystkich swoim oddechem…
Mieszkańcy starali się go uspokoić, dając mu na pożarcie nie tylko owce, ale także ludzi. Kolejne codzienne ofiary wybierano przez losowanie. Pewnego razy los padł na córkę królewską…
Św. Jerzy, który właśnie przechodził tamtędy, zobaczył ją płaczącą.
Gdy królewna wszystko mu opowiedziała, rzekł: «Nie bój się, dziewczyno, bo ja w imię Chrystusa cię obronię»…
Jerzy wsiadł na konia i przeżegnawszy się odważnie uderzył na zbliżającego się doń smoka, a zawinąwszy silnie włócznią i polecając się Bogu, zranił go ciężko i obalił na ziemię.
Jerzy zwyciężył smoka. Przezwyciężył zło.
Podczas prześladowań chrześcijan za czasów cesarza Dioklecjana Jerzy odmówił złożenia ofiary bóstwom rzymskim a swój majątek rozdał ubogim. Za to doznał tak okrutnych tortur, że nadano mu tytuł Wielkiego Męczennika.
Jest bardzo znanym świętym. Jest patronem wielu państw i miast, rycerzy i żołnierzy, a także wielu grup i zawodów.
WIZERUNEK ŚWIĘTEJ KLARY ZNAJDUJE SIĘ W PREZBITERIUM, W OŁTARZU.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEJ KLARY:
Narodziny.
Bardzo pobożna kobieta w Asyżu w 1194 r. modliła się o szczęśliwe narodziny pierwszego dziecka. Podczas jednej z modlitw usłyszała słowa: “Nie bój się, gdyż to dziecko zabłyśnie swym życiem jaśniej niż słońce!”. Umocniona tą przepowiednią nadała dziewczynce imię Klara, co oznacza jasna, czysta, sławna.
Powołanie.
Kiedy Klara miała 12 lat usłyszała o św. Franciszku, który porzucił wszystko i oddał się Bogu. Zachwyciła się tym. Jego słowa głęboko zapadały w jej duszę, stając się zasiewem powołania. Jednak, poddana opiece rodziców, nie śmiała wspominać o tym wyborze.
Klara była piękną, zamożną i bardzo dobrze wykształconą dziewczyną. Jej rodzina planowała dla niej zamążpójście, ale Klara kochała Pana Jezusa i Jemu postanowiła oddać swoje życie.
Gdy miała 18 lat potajemnie opuściła dom i przyjęła habit zakonny. Pomógł jej w tym św. Franciszek.
Zakon świętej Klary – Klaryski
Franciszek wyremontował kościółek św. Damiana poza murami Asyżu, przystosowując go do życia klasztornego i zaprosił do niego Klarę z innymi towarzyszkami. Od tego czasu San Damiano stało się kolebką Zakonu Sióstr św. Klary. Zakątek ten bardzo szybko bowiem zapełniły liczne dziewczęta, pragnące stać się Ubogimi Siostrami. Były to przeważnie córki szlacheckie. Były tam też dwie siostry Klary – a później dołączyła nawet mama.
Najważniejszy Pan Jezus Eucharystyczny. Cud z monstrancją.
W centrum życia św. Klary był ubogi Jezus, którego podobnie jak Franciszek pragnęła doskonale naśladować. Czciła Go przede wszystkim zgłębiając na modlitwie słowa Ewangelii: “Błogosławieni, szczęśliwi ubodzy…”
Adorowała Go bardzo w tajemnicy Eucharystii. Miała bezgraniczną wiarę w realną Obecność Pana Jezusa w tym sakramencie.
Przyjmując Komunię św. mówiła siostrom: “Najmilsze, pomóżcie mi dziękować Bogu, bo dziś obdarzył mnie tak wielkim dobrodziejstwem, że niebo i ziemia nie potrafią Mu zadośćuczynić!”.
Gdy Saraceni nacierali na Asyż wyszła im naprzeciw trzymając monstrancję. Jej blask poraził wroga
i zmusił do odwrotu.
Świętość.
Klara już za życia była uznawana za świętą. Posiadała dar uzdrawiania, czyniła cuda.Żyła bardzo skromnie, umartwiała się wraz z swoimi siostrami zakonnymi upraszała łaski dla świata godzinami
modląc się.
Klara zmarła mając 59 lat. Ojciec Święty Innocenty IV natychmiast postanawia uznać Klarę za świętą.
Dwa lata po śmierci została ogłoszona świętą.
CIEKAWOSTKA
W Polsce pierwszy klasztor klarysek powstał jeszcze za życia św. Klary, w Zawichoście w 1245 r.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO KRZYSZTOFA ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU W BOCZNEJ KAPLICY Z PRZODU KOŚCIOŁA PO LEWEJ STRONIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO KRZYSZTOFA:
Św. Krzysztof pochodził z Małej Azji, z prowincji rzymskiej Licji. Żył w III wieku.
Podobno niewiele mówił, był olbrzymem i budził grozę. Jednak imponował wielką siłą i zjednywał sobie ludzi bardzo dobrym sercem.
W średniowieczu powstała popularna legenda, według której pierwotnie imię Krzysztofa miało brzmieć Reprobus (z greckiego: Odrażający), gdyż miał on mieć głowę podobną do psa. Ponieważ wyróżniał się nieprzeciętną siłą i wzrostem, to postanowił przystać do służby tylko najpotężniejszego pana na świecie i niezwłocznie wybrał się na jego poszukiwanie.
Najpierw dotarł na dwór wielkiego króla. Prędko go jednak opuścił, kiedy zorientował się, że władca boi się szatana. Doszedł do wniosku, że ów diabeł, kimkolwiek by nie był, jest o wiele potężniejszy i oddał się w jego służbę. Pewnego dnia odkrył, że szatan też się czegoś boi – tym czymś było imię Chrystusa.
Wówczas Reprobus zrezygnował ze służby u diabła i poszedł w służbę Chrystusa. Zapoznał się z nauką chrześcijańską i przyjął chrzest.
Musiał jednak odbyć pokutę za to, że usługiwał samemu szatanowi. W ramach zadośćuczynienia postanowił zamieszkać nad Jordanem, by przenosić na swoich potężnych barkach pielgrzymów, idących ze Wschodu do Ziemi Świętej.
Pewnej nocy usłyszał trzykrotne wołanie dziecka. Wyszedł ze swojej chaty i ujrzał na brzegu chłopca w białej koszuli, który poprosił o przeniesienie na drugą stronę rzeki. Kiedy wziął go na ramiona, poczuł ogromny ciężar, który go przytłaczał. Zapytał wówczas: „Kto jesteś, Dziecię?” i dostał odpowiedź: „Jam jest Jezus, twój Zbawiciel. Dźwigając Mnie, dźwigasz cały świat”. Na pamiątkę tego zdarzenia Reprobus miał otrzymać greckie imię Christophoros, co oznacza „niosący Chrystusa”. Legenda wspomina też, że Pan Jezus przywrócił Krzysztofowi normalny wygląd.
Wspomnienie liturgiczne św. Krzysztofa obchodzone jest 25 lipca. Jest on patronem kierowców.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO STANISŁAWA BISKUPA I MĘCZENNIKA ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU W PREZBITERIUM W PRAWYM OKNIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO STANISŁAWA:
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO MARKA ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU OBOK WEJŚCIA GŁÓWNEGO, PO LEWEJ STRONIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO MARKA:
Marek Ewangelista jest pochodzenia żydowskiego. Jego matka, Maria, była zamożną kobietą jerozolimską. Posiadała obszerny dom, w którym gromadzili się pierwsi chrześcijanie. Istnieje przekonanie, że w tym właśnie domu odbyła się Ostatnia Wieczerza Chrystusa z Apostołami. Dlatego żaden z Ewangelistów nie znał tego domu tak doskonale jak Marek. On też w swojej Ewangelii podał najwięcej szczegółów o Wieczerniku.
Jest autorem Ewangelii. Towarzyszył św. Pawłowi i św. Piotrowi.
Marek znał doskonale całą treść nauczania Piotra. Z pamięci spisał całą jego katechezę.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO WOJCIECHA ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU W PREZBITERIUM W PRAWYM OKNIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO WOJCIECHA:
Wojciech urodził się w 956 r. w Czechach, w bogatej książęcej rodzinie Sławnikowiców.
Gdy był małym chłopcem ciężko zachorował. Rodzice mając nadzieję, że Bóg uratuje ich syna, położyli go w kościele na ołtarzu. Syn wkrótce wyzdrowiał, a ojciec, widząc w tym znak od Boga, przekazał go na wychowanie Kościołowi.
Początkowo Wojciecha wychowywali księża przebywający na dworze, a gdy miał szesnaście lat, rozpoczął naukę w słynnej szkole w Magdeburgu, gdzie pozostawał pod opieką arcybiskupa Adalberta. Jego imię przyjął Wojciech podczas bierzmowania
Święty Wojciech w szkole w Magdeburgu – scena z Drzwi Gnieźnieńskich
W 981 roku osiadł w Pradze, gdzie prawdopodobnie otrzymał święcenia kapłańskie. Był wesołym i bardzo lubianym księdzem. Po śmierci biskupa praskiego Wojciech, mimo młodego wieku, został wybrany na jego następcę. Jako biskup praski żył bardzo skromnie, wręcz ascetycznie. Był wymagający.
Na znak pokory objął swój urząd boso, zaś majątek kościelny podzielił na cztery części. Trzecią z nich hojnie rozdał na potrzeby ubogich.
Życie św. Wojciecha było bogate w wydarzenia. Z Pragi trafił do Rzymu. Był też w zakonie benedyktynów.
Pod koniec życia Wojciech został biskupem misyjnym. Odbywał pielgrzymki do różnych krajów. W końcu trafił na dwór księcia Bolesława Chrobrego w Gnieźnie. Tu głosił Ewangelię.
W 997 roku Wisłą dopłynął do Gdańska, gdzie ochrzcił wiele osób. Stąd udał się w swą ostatnią podróż misyjną. Pojechał do Prus, by nawracać pogan. Zabrał ze sobą tylko przyrodniego brata Radzima i duchownego Bogusza, który znał język pruski. Święty Wojciech na niebezpieczną misję wyruszył bez wojska i bez broni. Chciał głosić poganom Boga, który kocha każdego człowieka. Tu poniósł śmierć męczeńską. Dwa lata po śmierci Wojciech został ogłoszony świętym.
Bolesław Chrobry wykupił od Prusów ciało świętego Wojciecha. Zapłacił za nie tyle złota, ile ważyło. Doczesne szczątki świętego Wojciecha spoczęły w katedrze gnieźnieńskiej. Do grobu świętego Wojciecha po dziś dzień przybywają pielgrzymi z całej Europy.
Historia życia świętego Wojciecha została przedstawiona na Drzwiach Gnieźnieńskich. Drzwi zdobi 18 scen z życia świętego Wojciecha od narodzin do męczeńskiej śmierci. Skrzydło lewe zawiera obrazy z pobytu świętego w Czechach, Niemczech i we Włoszech (w układzie od dołu do góry), a prawe z działalności misyjnej w Polsce i w prusach (w układzie od góry do dołu).
CIEKAWOSTKI Z ŻYCIA ŚW. WOJCIECHA:
- Święty Wojciech, gdy był biskupem i przebywał na dworze cesarza Ottona zbierał nocą buty dworzan i je czyścił.
- Święty Wojciech na niebezpieczną misję wyruszył bez wojska i bez broni. Chciał głosić poganom Boga, który kocha każdego człowieka.
- Święty Wojciech na znak skromności i pokory objął swój urząd boso.
- Święty Wojciech, gdy został biskupem dużą część majątku oddał na potrzeby ubogich.
- Święty Wojciech był pierwszym misjonarzem w Polsce.
- Bolesław Chrobry wykupił od Prusów ciało świętego Wojciecha. Zapłacił za nie tyle złota, ile ważyło.
- Doczesne szczątki świętego Wojciecha spoczęły w katedrze gnieźnieńskiej. Do grobu świętego Wojciecha po dziś dzień przybywają pielgrzymi z całej Europy.
- Dwa lata po śmierci Wojciech został ogłoszony świętym.
- Święty Wojciech był pierwszym misjonarzem w Polsce.
WIZERUNEK ŚWIĘTEJ FAUSTYNY KOWALSKIEJ ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU Z PRZODU KOŚCIOŁA, PO LEWEJ STRONIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEJ FAUSTYNY:
W biednej wiosce koło Łodzi, w niepozornej skromnej chacie
Do kołyski prosto z nieba spadł skarb mamie oraz tacie
Było to prześliczne dziecko, a dokładnie mała Hela,
Która jeszcze nie mówiła, ale już się uśmiechała.
– Śmiej się, śmiej się nam córeczko, to lżej będzie nam troszeczkę.
Trzeba wspomnieć, że Helenka miała sióstr i braci sporo:
Gdyby wszystkich ich policzyć wychodziło dziewięcioro.
Hela wypasała krowy, szorowała miski, garnki,
Pomagała zagnieść ciasto, prała pościel i firanki.
Ale nigdy nie jęczała, że ma tyle pracy w domu,
Bo wiedziała sama z siebie, że rodzicom trzeba pomóc.
Wreszcie rzekł poważnie tata: – Czas do szkoły iść, Helenko,
Pora się nauczyć pisać. W końcu jesteś już panienką.
– Hura! – zawołała Hela. – Panie Boże, wielkie dzięki!
Wreszcie będę mogła spisać moje wiersze i piosenki.
– Mamo – rzekła wreszcie Hela – nic do rzeczy nie ma bieda.
Bóg nam radość taką daje, jakiej pieniądz nigdy nie da.
I dlatego chcę mu służyć, choć mam lat zaledwie siedem,
Bo on moim jest uśmiechem. On radością mi, ON JEDEN!
– Ty potrzebna jesteś w domu – mama wzniosła wzrok ku górze.
– Boga zostaw zaś w spokoju, On ma wiele sług i służek.
Kiedyś poszła na zabawę w najładniejszej sukni w róże,
i gdy wirowała w tańcu, to głos usłyszała w górze:
– Ty tu bawisz się w najlepsze, a ja wciąż na ciebie czekam…
I Helena zrozumiała, że to nie jest głos człowieka.
Oto przyszedł do niej Jezus, który wciąż w jej sercu mieszkał.
Pojechała do Warszawy do zakonu Matki Bożej.
– Masz wyprawkę? – Nie… – Niedobrze…
Bez niej zostać tu nie możesz…
My jesteśmy bardzo biedne, człowiek zaś to koszt jest duży,
Więc wypada się dołożyć, by móc z nami Bogu służyć.
Rozpłakała się Helena, że Pan Jezus dał jej kosza,
Ale za to przez rok cały odkładała grosz do grosza.
I gdy znów się pojawiła na klasztornym progu znanym,
Usłyszała: – Witaj siostro, wejdź do środka, zapraszamy!
Dnia pewnego w mieście Płocku, gdy modliła się w klasztorze,
Usłyszała: – No, Faustyno, działać już nareszcie możesz!
Chcę, by mi zrobiono portret, pora na to przyszła bowiem,
I by było na nim zdanie takie: JEZU, UFAM TOBIE!
Oprócz tego dwa promienie: bladobiały i czerwony,
Mają z serca mi wychodzić, w różne się kierując strony.
Lecz gdy malarz, pan Eugeniusz, skończył wreszcie swoje dzieło,
Uderzyła w płacz Faustyna. No a potem się zaczęło:
– Jezus przecież jest piękniejszy! Nie ma takich rąk i brody!
Włosy dużo ma jaśniejsze, jest wysoki, szczupły, młody
W jego oczach mieszka miłość, w Jego sercu skarb jest skryty,
A ten tutaj, niech pan spojrzy, zwykły jest i pospolity.
– Pisz Faustyno, pisz i kochaj! I nie ufaj niedowiarkom.
Jesteś moją przyjaciółką, powiernicą, sekretarką.
Pisz Faustyno, pisz i kochaj, bo to miłosierdzia czas,
razem z tobą chcę ocalić wszystkich ludzi, cały świat.
– MIŁOSIERDZIE – mówił Jezus, to naczelna dusz zasada.
Trzeba ustanowić święto, co szczególny sens mu nada.
Proszę również o modlitwę i o nowe zgromadzenie,
W którym Boże Miłosierdzie rządzić będzie z przebaczeniem.
Faustyna, teraz, wierzcie, już niczego się nie bała.
– DOBRY JEZU, UFAM TOBIE! – tak codziennie powtarzała.
– wreszcie czuję się szczęśliwa, wreszcie nic mi nie potrzeba,
Bo znam hasło, co otwiera serca oraz bramy nieba.
– Ta Faustyna, trzeba przyznać, była całkiem wyjątkowa
– stwierdził wreszcie polski papież i ją beatyfikował.
– Jeśli się okaże – dodał – że czyniła również cuda,
wtedy i kanonizację przeprowadzić mi się uda!
I już w roku dwutysięcznym, gdy świat cały tkwił dokoła,
Ta pokorna, skromna siostra świętą stała się Kościoła.
Fragmenty książki Elizy Piotrowskiej “Apostołowie Miłosierdzia”.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU
WIZERUNEK MATKI BOŻEJ BOLESNEJ ZNAJDUJE SIĘ PO LEWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO NA DWUNASTEJ STACJI DROGI KRZYŻOWEJ
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO JANA ZNAJDUJE SIĘ PO LEWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO NA DWUNASTEJ STACJI DROGI KRZYŻOWEJ
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO JANA:
Święty Jan, apostoł, syn Zebedeusza rybaka, urodził się w Betsaidzie w Galilei. Był bratem Św. Jakuba zwanego “starszym”. Podobnie jak jego brat i ojciec trudnił się rybołówstwem. Jan, jak wszyscy pobożni żydzi, oczekiwał nadejścia Mesjasza. Gdy więc usłyszał, że nad Jordanem pojawił się człowiek nawołujący do pokuty, którego lud uważa za obiecanego Mesjasza, udał się tam niezwłocznie. Okazało się jednak, ze był to Jan Chrzciciel, przy którym jakiś czas pozostawał słuchając jego nauki.
Pewnego dnia, kiedy w swej łodzi wraz z bratem Jakubem naprawiał sieci, przechodził tamtędy Pan Jezus i zawezwał ich by poszli za Nim. Jan usłuchał wezwania i został Jego uczniem i apostołem.
Jego też najwięcej Jezus umiłował, z powodu niezwykłej czystości serca i bezgranicznego przywiązania do swego Mistrza. Jan był powiernikiem świętych tajemnic Jezusa.
On był z Piotrem i Jakubem świadkiem przemienienia Jezusa na górze Tabor, On był z Jezusem w ogrodzie Oliwnym.
W czasie ostatniej wieczerzy, jego Jezus powiadomił o zdradzie Judasza.
Janowi Zbawiciel na chwilę przed śmiercią na krzyżu powierzył swoją Matkę. Jan wraz z Maria i Magdaleną był pod krzyżem w chwili konania Jezusa.
To on zdjął Go z krzyża, a potem brał udział w złożeniu do grobu.
Jako pierwszy poznaje zmartwychwstałego Chrystusa nad jeziorem Genezaret i powiadamia o tym Piotra.
Święty Jan jest autorem Ewangelii i Apokalipsy.
WIZERUNEK ŚWIĘTEJ MARII MAGDALENY ZNAJDUJE SIĘ PO LEWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO NA STACJI DWUNASTEJ DROGI KRZYŻOWEJ
WIZERUNEK ŚWIĘTEJ WERONIKI ZNAJDUJE SIĘ PO PRAWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO NA STACJI SZÓSTEJ DROGI KRZYŻOWEJ
E
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO STANISŁAWA KOSTKI, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W PREZBITERIUM, PO PRAWEJ STRONIE, OBOK FIGURY MATKI BOŻEJ.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO STANISŁAWA KOSTKI:
Rok 2018 został ogłoszony Rokiem Świętego Stanisława Kostki
WIELKI BIEG NA PRZEŁAJ
„Jego krótka droga życiowa z Rostkowa na Mazowszu przez Wiedeń do Rzymu była jak gdyby wielkim biegiem na przełaj, do tego celu życia każdego chrześcijanina, jakim jest świętość”. W tych słowach Jan Paweł II zawarł to, co najważniejsze w CV św. Stanisława Kostki. Jego wspomnienie Kościół katolicki obchodzi 18 września.
BOGATA BIOGRAFIA PATRONA DZIECI I MŁODZIEŻY
Choć św. Stanisław zmarł mając zaledwie 18 lat, to wydarzeniami z jego życia można by obdarować co najmniej kilku świętych. Dlatego jego biografia doczekała się kilkudziesięciu opracowań. Każde z nich podkreśla jego niezłomną wolę poświęcenia swojego życia Bogu.
CO PROPONUJE PATRON MŁODYM?
NIE BYŁ MIĘCZAKIEM
Nie chciał robić kariery, prowadzić bogatego i wygodnego życia, korzystać z majątku bogatych rodziców. Miał odwagę przeciwstawić się panującym modom na życie. Ruszył w świat pokonując liczne przeciwności dotarł do celu. Został zakonnikiem, osiągnął świętość.
POKAZAŁ JAK NALEŻY SIĘ BUNTOWAĆ
Stanisław Kostka pokazał, że nie wystarczy buntować się dla samego buntu, nie słuchać rodziców czy opierać się wychowawcom czy nauczycielom – dla zasady. Tym, co ma pociągać jest słowo, głos Boga. Św. Stanisław usłyszał Boży głos powołania i odważnie, wiernie był mu posłuszny. By realizować powołanie musiał przeciwstawić się woli ojca.
MIAŁ SWÓJ STYL
Miał swój styl. Dlatego jest idealnym patronem dla młodych na dzisiejsze trudne czasy. To nie jest papierowy bohater.
WIZERUNEK BŁOGOSŁAWIONEGO JERZEGO, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU Z LEWEJ STRONY PRZED PREZBITERIUM.
Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONEGO KSIĘDZA JERZEGO POPIEŁUSZKI:
BŁOGOSŁAWIONY KSIĄDZ JERZY POPIEŁUSZKO TO POLSKI PATRIOTA, KTÓRY ŻYŁ ZALEDWIE 34 LATA TEMU. ZGINĄŁ ŚMIERCIĄ MĘCZEŃSKĄ.
Jerzy wychowywał się w Okopach, we wsi białostockiej. Pochodził z ubogiej rodziny, miał czworo rodzeństwa. Jego rodzice Marianna i Władysław prowadzili gospodarstwo rolne.
Jerzy był wychowywany w prawdzie, miłości i szacunku dla innych. Lubił się uczyć i czytać. Na uwagę zasługuje jego wiara. Był ministrantem i codziennie wstawał o 5 rano, by iść na Mszę św. Pokonywał 4 km, by dotrzeć do kościoła.
W Warszawie ukończył seminarium duchowne i został kapłanem. Szczególny czas w jego kapłaństwie rozpoczął się, gdy trafił do parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Odprawiał słynne Msze św. za ojczyznę, na które przyjeżdżało tysiące ludzi z całej Polski.
Ksiądz Jerzy przypominał Pana Jezusa. Był cichy i pokorny, ale mówił tak, jak ten, który ma władzę. Dodawał mocy i sił ludziom, którzy żyli w bardzo trudnym czasie w Polsce. Mówił, że trzeba żyć w prawdzie, że zło trzeba dobrem zwyciężać, że życie trzeba przeżyć godnie, bo jest tylko jedno. Niestety nie podobało się to ówczesnym władzom. Tajni agenci śledzili ks. Jerzego i donosili na niego.
Pewnego dnia, gdy wracał samochodem z Bydgoszczy ze Mszy św. został porwany przez milicjantów i uwięziony w bagażniku samochodu milicyjnego. Był torturowany a następnie w worku wrzucony do Wisły. Poniósł śmierć męczeńską.
Ksiądz Jerzy odznaczał się szczególnym męstwem. Nie bał się prześladowań. Mógł wyjechać za granicę, ale chciał. Wolał pozostać w kraju i robić to, co uważał za słuszne. Mówił, że bać się trzeba jedynie zdrady Chrystusa.
Grób Księdza Jerzego Popiełuszki, przy którym modlił się Papież św. Jan Paweł II. Ksiądz Jerzy żył 37 lat. Jego mama Marianna dożyła aż 103 lat.
FIGURA ŚWIĘTEJ JADWIGI ŚLĄSKIEJ, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W OŁTARZU GŁÓWNYM
Z ŻYCIA ŚWIĘTEJ JADWIGI ŚLĄSKIEJ – JADWIGA DLA CHORYCH:
- Przy klasztorze, który wybudowała św. Jadwiga w Trzebnicy leczono chorych, zwłaszcza ludzi najuboższych.
-
Jadwiga odegrała ogromną rolę przy zakładaniu szpitala Świętego Ducha we Wrocławiu. Był to pierwszy tego typu ośrodek w jej księstwie. Stałą opiekę nad chorymi powierzyła augustianom.
- W sposób szczególny poświęciła się szpitalowi trędowatych kobiet w Środzie. Powstały w roku 1230 szpital został powierzony siostrom szpitalnym.
- Angażowała również do swej akcji miłosierdzia obecne na polskiej ziemi rycerskie zakony szpitalne. Między innymi wyprosiła u swego męża nadanie krzyżowcom wielkiej posiadłości w Oleśnicy Małej.
- Założyła wędrowny szpital. Medycy docierali do najbardziej zagubionych w puszczy miejscowości, udzielając pomocy wszystkim potrzebującym.
- Jej inicjatywą było również założenie we Wrocławiu hospicjum, przeznaczonego przede wszystkim dla podróżujących duchownych.
- Jadwiga przygarnęła na dwór i stale utrzymywała trzynaścioro kalek spotkanych podczas objazdu księstwa. Osobiście się nimi zajmowała. Symboliczna liczba miała przypominać Jezusa i Dwunastu Apostołów. Był to mały dworski szpitalik.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO JACKA, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU W PREZBITERIUM Z LEWEJ STRONY.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO JACKA:
Jacek urodził się w Kamieniu Opolskim. Pochodził z zamożnego i zasłużonego dla Polski rodu Odrowążów.
Był bardzo dobrze wykształcony. Studiował we Francji i we Włoszech. Tu z rąk Dominika – założyciela zakonu Dominikanów przyjął habit zakonny.
Jacek był misjonarzem. Podróżował po świecie i głosił Ewangelię. Gdy był w Kijowie i odprawiał Mszę św. musiał uciekać z płonącego kościoła, który podpalili Tatarzy. Wziął wówczas Najświętszy Sakrament. A wtedy usłyszał głos dochodzący z figury Matki Bożej “Syna zabierasz, a Matkę zostawiasz?. Figura była ciężka, ale Matka Boża obiecała mu, że nie będzie mu ciężko. kiedy wziął figurę okazało się, że jest lekka jak piórko. Dlatego na wielu obrazach św. Jacka przedstawia się z Najświętszym Sakramentem i figurą Matki Bożej.
Święty Jacek słynie z tego, że dokonał wielu cudów. Wskrzeszał umarłych.
“Święty Jacku z pierogami, módl się za nami”.
W pewnej wsi grad zniszczył zboże. Gospodarze obawiali się głodu. Gdy zjawił się ojciec Jacek błagali go o wstawiennictwo u Boga. Ojciec Jacek wzniósł oczy ku niebu i oto zniszczone zboże podniosło się. Było ziarno, z ziarna mąka, a z mąki – pierogi!
Jacek żył bardzo skromnie. Jego ciało spoczywa w Krakowie.
WIZERUNEK BŁOGOSŁAWIONEGO CZESŁAWA, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU W PREZBITERIUM Z LEWEJ STRONY.
Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONEGO CZESŁAWA:
Błogosławiony Czesław urodził się w Kamieniu Opolskim. Pochodził z zamożnego rodu i był bardzo dobrze wykształcony. Studiował na najlepszych uczelniach we Włoszech.
We Włoszech poznał Dominika – założyciela zakonu Dominikanów. Tam z rąk Dominika przyjął habit zakonny.
Wraz ze św. Jackiem z Włoch udał się do Czech, gdzie założył pierwszy klasztor dominikański.
Ostatecznie Czesław przybył w ojczyste strony i osiadł we Wrocławiu. Tu Dominikanie otrzymali od biskupa kościół św. Wojciecha, w którym głosili piękne kazania. Przy kościele powstał klasztor dominikanów.
Kościół św. Wojciecha na Placu Dominikańskim we Wrocławiu.
Gdy święte i spokojne życie Czesława zbliżało się do końca, wówczas wydarzyło się coś niezwykłego. W 1241 roku, wśród mieszkańców Wrocławia nastąpiło ogromne przerażenie. Dotarły wieści, iż zbliżają się Tatarzy, którzy napadają na miasta i sieją spustoszenie. Dokonali tego już w Krakowie i ruszyli w kierunku Wrocławia. Mieszkańcy zaczęli uciekać poza miasto i chować się w lasach. Zostali jedynie żołnierze i ci, którzy postanowili bronić grodu nawet za cenę życia. Zostali także dominikanie. Wtedy Czesław wyszedł na czele procesji na wały obronne i zaczął się modlić o ocalenie bohaterskiej załogi. Modlitwa ta miała ogromną siłę.
Stała się rzecz niesłychana. Pojawiły się kule ogniste, które tak przestraszyły Tatarów, że uciekli w popłochu. Gród został ocalony, a Tatarzy nie pojawili się już więcej w tych stronach.
Czesław, który obronił Wrocław przed Tatarami, został bohaterem. Ogłoszono go patronem Wrocławia.
Błogosławiony Czesław uczy nas wytrwałej i gorliwej modlitwy.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO MAKSYMILIANA, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU PO LEWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO W PREZBITERIUM.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO MAKSYMILIANA:
Mundek! – głos mamusi brzmi bardzo donośnie: Bój się Boga dziecko, co z ciebie wyrośnie?! Uparty jak osioł i łobuz do tego. Modlę się by było z ciebie coś dobrego. Przejął się skrzat mały tą maminą troską i o swoją przyszłość spytał… Matkę Boską. Zobaczył ją we śnie, łagodnie patrzyła i taka prześliczna, taka jasna była. W jej rękach korony: czerwona i biała. Którą z nich wybierasz? – z powagą spytała. Pochwycił obydwie, przytulił do siebie. Co z tego
wyniknie? Dowie się już w niebie. Póki co, z zazdrością patrzy jak braciszek w zeszycie równiutkie rządki liter pisze. Mamuś – obiecuje – ja ci daję słowo, że będę się uczył naprawdę wzorowo. Mamusia, choć w domu rządził niedostatek, zgodziła się na ten kolejny wydatek. Jak się okazało, zrobiła roztropnie, bowiem Mundek w szkole najlepsze miał stopnie. Mówił po łacinie, liczył znakomicie, mógłby więc z nauką związać swoje życie. On jednak o radę prosił Pana Boga: – Co mm robić, Panie, jaka moja droga? I przyszła odpowiedź, jak znak prosto z nieba. Nowych franciszkanów koniecznie potrzeba. Małe seminarium w progi swe zaprasza. Dwaj bracia stwierdzili: – Oto droga nasza! Trzeci – Józuś – pilnie patrzył, co się dzieje. W swoim czasie także habit przyodzieje. Mundek zachwycony swoim powołaniem, dziękował wciąż Bogu i Niepokalanej. Jej poświęcić życie postanowił szczerze . To Jej chciał być wiernym sługą i rycerzem. Pod Jej stopy rzucić wszystkie świata strony. Plan wymyślił świetny, choć nieco… szalony. – Stwórzmy czasopismo. Niech idzie do ludzi! Niech uśpione serca dla Maryi budzi. Sam pracował pilnie od samego rana, ciężko – jak przystało na Maksymiliana. To imię zakonne bracia mu nadali, dziwić się, że za nim ledwo nadążali. Tym, co nie wierzyli, że ten plan się uda, patrząc w oczy, mówił: – Trzeba wierzyć w cuda. Bo jeśli wierzymy, wtedy cud się zdarza. Pierwszy numer zniknął, co do egzemplarza. Następny gotowy! Już w drukarni leży. Trzeci, czwarty… setki, tysiące „Rycerzy”. Potrzeby ogromne, a miejsca tak mało… Wiedziała Maryja, co by się przydało. Szepnęła coś w ucho bogatego pana, a on dał szmat ziemi i nie chciał nic w zamian. Było gdzie budować wydawnictwo nowe. Miejsce to nazwano Niepokalanowem. „Rycerz” się na misje dalekie szykował. Szczęśliwie w Japonii nawet wylądował. Tymczasem w ojczyźnie wielki płacz i trwoga. Wojna coraz bliżej w domu staje progach. Rannych i bezdomnych ludzi całe mrowie szukało ratunku w Niepokalanowie. I dzieci, i matki i starzy, i młodzi, do braci z ufnością każdy z nich przychodził. Ojciec drzwi otwierał i wszystkim pomagał. Wielka było jego miłość i odwaga. Aż przyszedł dzień straszny, dzień aresztowania. Wyrok – obóz – od tego nie ma odwołania. Wszyscy nieszczęśnicy, którzy tam przybyli siły, zdrowie, nawet i życie stracili. Kiedy ktoś uciekał, dziesięciu za karę, na śmierć skazywano – aż trudno dać wiarę. Jeden ze skazańców w ogromnej rozpaczy szlochał, że swych dzieci nigdy nie zobaczy. Nagle ojciec Kolbe wystąpił z szeregu mówiąc, że jest gotów, ponieść śmierć za niego. Powędrował w ciszy swą krzyżową drogą. Wielka to odwaga życie dać za kogoś. Pamięci tej chwili czas nigdy nie zmaże. Ojca Kolbe Kościół wyniósł na ołtarze. Raz – jako wyznawcę, a dwa – męczennika. Wiedziała Maryja, co z tego wynika. Kolor szat kapłańskich: biały i czerwony. Oto masz, Mundeczku, swoje dwie korony. Z książki Ewy Stadtmuller “Święty Maksymilian Kolbe”. NIEPOKALANÓW Niepokalanów to miejsce oddane Niepokalanej na Jej wyłączną własność. Założyciel tego grodu Matki Bożej, św. Maksymilian Maria Kolbe, przybył tu w 1927 r. wraz z grupą 20 braci. W szczerym polu postawił figurkę Niepokalanej. Takie były skromne początki.
Bazylika Najświętszej Maryi Panny w Niepokalanowie. Budowę kościoła, rozpoczętą w 1939 r., którą przerwała wojna, kontynuowano w latach 1948-1954. Przebiegła ona sprawnie, głównie dzięki ofiarności braci zakonnych.
WIZERUNEK BŁOGOSŁAWIONEJ KAROLINY, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU PO LEWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO W PREZBITERIUM.
Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONEJ KAROLINY KÓZKÓWNY:
DOM RODZINNY KAROLINY
Dom rodzinny bł. Karoliny Kózkówny znajduje się w Zabawie.
Dzień w domu Karoliny rozpoczynał się bardzo wcześnie: w lecie – o czwartej, w zimie – o piątej. Krzątając się przy porannych obrządkach rodzice śpiewali Godzinki. Przy tym śpiewie budziły się dzieci. Wówczas cała rodzina pod przewodnictwem mamy odmawiała pacierz. Po pacierzu zasiadano do śniadania, a następnie każdy szedł do swoich zajęć: młodsze dzieci do szkoły, starsze zostawały do pracy w gospodarstwie lub u sąsiadów, rodzice do swoich obowiązków. W południe odmawiało się Anioł Pański, po czym następował typowy wiejski obiad: ziemniaki z kapustą, groch, bób lub kasza, w niedziele zaś kluski lub pierogi; mięso u Kózków zjawiało się tylko w wielkie święta.
W porze letniej około piątej po południu bywał podwieczorek – chleb i mleko. Pracowity dzień kończył się wieczerzą, którą poprzedzała wspólna modlitwa. Około dziewiątej wszyscy klękali do pacierza, po czym szło się spać. Nieco inaczej było w niedziele i święta. Rano wszyscy szli do kościoła do Radłowa – ponad 7 km. Po powrocie z kościoła zasiadali do obiadu, po czym ktoś z rodziny znów szedł do kościoła na nieszpory, pozostali zaś wypełniali wolny czas czytaniem czy śpiewem. Dzieci opowiadały, co zapamiętały z kazania. Zwykle w świątecznoniedzielne popołudnia do domu Kózków schodzili się sąsiedzi. Wspólnie odmawiano modlitwy, śpiewano kolędy lub pieśni wielkopostne czy maryjne, czytywano Pismo Święte czy żywoty świętych, a także czasopisma religijne, które prenumerowali. W czasie Bożego Narodzenia w domu Kózków był piękna szopka. Dom ten nazywano małym kościółkiem.
KAROLINA KATECHETKĄ
Koleżanki Karoliny zapamiętały ją jako uczennicę pilną, obowiązkową i pracowitą. Tak ją wspominali też nauczyciele i katecheci. Najpilniej uczyła się religii. Z czasem zaczęła imponować środowisku swą wiedzą w tej dziedzinie. Matki do niej przyprowadzały dzieci, by opowiadała im o Panu Bogu. I tak Karolina została katechetką. Karolina bardzo lubiła opowiadać dzieciom o Bogu, uczyć je modlitwy i czytać Biblię. Młodziutka Karolina wraz z bratem mamy założyła świetlicę i bibliotekę, gdzie ludzie przychodzili, by spędzić razem czas. Modlili się, śpiewali pieśni religijne i patriotyczne. Bardzo lubili, gdy Karolina czytała im książki. Karolina pomagała też dużo w parafii.
KAROLINA MODLI SIĘ GORLIWIE
Karolina bardzo lubiła się modlić. Modlitwa była dla niej rozmową z niewidzialnym, ale wszędzie obecnym Bogiem. Układając kwiatki przed domowym ołtarzykiem Matki Boskiej czuła jakby stała wprost przed Maryją. Często wstawała wraz z rodzicami, a nawet i wcześniej, by móc się długo modlić. Po obowiązkach biegła do kościoła na Mszę św. Wieczorami, zwłaszcza zimą, długo klęczała przy łóżku modląc się. Ojciec czasem zwracał jej uwagę: „Idź już spać, bo zimno, nie klęcz tyle”. – Jeszcze się wyśpię – odpowiadała, a potem długo przesuwała w palcach różaniec , który zwykła odmawiać cały, czyli wszystkie trzy części. Modlitwa była jej potrzebna do życia. „Żeby się dostać do nieba – westchnęła kiedyś – jakby tam było dobrze”.
KAROLINA ANIOŁEM
Współczuła nieszczęściu, cierpieniu czyjejś biedzie czy niedoli. Kiedyś, gdy w lesie zbierała z dziewczętami gałęzie na opał, uzbieraną wiązkę oddała koleżance, mówiąc po prostu: „Tobie trzeba więcej, bo ci bieda”. Chętnie pomagała sąsiadom, ludziom chorym i potrzebującym wsparcia. Nad sobą nigdy się nie użalała. Nazywano ją aniołem.
KAROLINA PRACOWITA I OBOWIĄZKOWA
Podziwiano jej pracowitość i poczucie obowiązku. źródłem jej niezmordowanej aktywności było zjednoczenie z Chrystusem; ona dla Niego pracowała. „Żeby Pan Jezus nas kochał – mawiała – żeby podobać się Bogu”. Nie umiała próżnować. „Pan Jezus na nas patrzy – mówiła, zachęcając siebie i koleżanki. Była też bardzo uczciwa. Kiedyś, gdy pracę we dworze przerwał deszcz, ona wzbraniała się przyjąć zapłatę za pełną dniówkę. Była bardzo obowiązkowa. Wszystkie swoje zobowiązania, czy to w domu, czy w szkole, czy gdy pracowała na zarobek wykonywała pilnie i dokładnie, z poczuciem odpowiedzialności.
CZYSTE SERCE KAROLINY
Karolina od najmłodszych lat swoje serce poświęciła Panu Bogu. Całe życie dbała, by jej serce było czyste. Unikała grzechów. Często się spowiadała i przyjmowała Komunię św. Za czystość oddała życie podczas I wojny światowej. Została patronką czystych serc.
Papież Jan Paweł II ogłosił Karolinę Kózkównę w 1987 r. błogosławioną.
Sanktuarium błogosławionej Karoliny Kózkówny w Zabawie.
Tu przybywają liczni pielgrzymi.
WIZERUNEK ŚWIĘTEJ JADWIGI KRÓLOWEJ, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU PO PRAWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO OBOK PREZBITERIUM.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEJ JADWIGI:
Na wawelski zamek z Węgier przyjechała. Po swym ojcu – królu, Polską rządzić miała. Serce jej tęskniło za dworem znajomym i młodzieńcem na męża z dawna przeznaczonym. Cóż, kiedy poddani padli na kolana: -Bądź żoną Jagiełły królowo kochana! – Ten ślub złączy w jedno dwa państwa i braci Litwinów nawróci z pogaństwa.
Zalała się łzami młodziutka królowa. Poszła na modlitwie rozważyć te słowa. Wzrok utkwiła w krzyżu – z niego przyszła siła, by się na tak wielką ofiarę zgodziła. Z lękiem na spotkanie Jagiełły czekała. Dzikus i poganin – tak pewnie myślała. Ujrzała rycerza – nie stary, nie szpetny… Po latach poznała, jak bardzo szlachetny. Przyjął chrzest, z nim cała Litwa się ochrzciła. Dwa państwa Jadwiga krzyżem połączyła. Rozpaliła w mroku światło Chrystusowe, wznosiła kościoły i klasztory nowe.
– Gdy rosła następna świątynia w Krakowie, przyszła, by się z bliska przypatrzeć budowie. Przyjaźnie na pracę murarzy spojrzała. Wtem na jednej twarzy wzrok swój zatrzymała.
Łzę dojrzała w oku, serce jej zadrżało. – Powiedzcież człowieku cóż złego się stało? Mnie nic – szepnął biedak, lecz żona ma chora, a ja nie mam grosza, by wołać doktora.
Pokiwała głową szlachetna królowa. Na kamieniu trzewik oparła bez słowa. Złotą klamrę zdjęła, weźcie – powiedziała. – Kupcie leki, by żona szybko wyzdrowiała. Królowo! wyszeptał kamieniarz wzruszony i pobiegł do domu, jakby uskrzydlony. Gdy wrócił, chciał zaraz dokończyć robotę. Osłupiał, gdy tylko zamachnął się młotem.
Ślad ujrzał wyraźny jakby… stópka mała. Królowa w tym miejscu nogę opierała! Ludzie poruszeni w ślad się wpatrywali. Wnet w kościelną ścianę głaz ów wmurowali. Przeminęły wieki, pomarli królowie, lecz pamięć o świętych wciąż żyje w Krakowie.
W katedrze wawelskiej, w prastarym Krakowie cichutkim snem wiecznym śpią polscy królowie. Pośród nich Jadwiga jak opłatek biała, co młodo umarła i świętą została. Bardziej niźli złoto poważała cnoty, krakowskiej uczelni oddała klejnoty. Dlatego jej berło pięknie ozdabiane – choć się ładnie błyszczy, w środku jest drewniane. Tekst i ilustracje z książki: Święta Jadwiga Królowa Polski, Ewa Stadtmuller
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO RAFAŁA KALINOWSKIEGO, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA WITRAŻU W KAPLICY PO LEWEJ STRONIE PRZED PREZBITERIUM.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO RAFAŁA KALINOWSKIEGO:
Święty Rafał Kalinowski urodził się w Wilnie, a zmarł w Wadowicach. Na chrzcie otrzymał imię Józef. Imię Rafał przyjął, gdy wstąpił do zakonu Karmelitów Bosych.
Zanim Józef wstąpił do zakonu był inżynierem i oficerem w wojsku carskim. Był on bardzo dobrze wykształcony. Znał 8 języków. Podróżował. Pisał utwory literackie.
Zajmował się też nauczaniem i wychowaniem. Pracował także przy powstawaniu kolei żelaznej w Rosji, wytyczając jej trasę.
Święty Rafał Kalinowski był patriotą. Gdy wybuchło powstanie styczniowe zrezygnował z funkcji w wojsku carskim, gdyż nie chciał występować przeciw Ojczyźnie. Pomagał powstańcom. Za to został skazany na śmierć, ale ostatecznie trafił na 10 lat do niewoli na Syberię.
Tam ciężko pracował. Pomimo trudów, jakich doświadczał pomagał innym. Opiekował się zwłaszcza dziećmi. Katechizował i przygotowywał je do I Komunii Świętej.
Po powrocie do kraju, mając 42 lata wstąpił do zakonu Karmelitów Bosych i był tam 30 lat.
Służył biednym i potrzebującym.
Był bardzo dobrym spowiednikiem, wiele godzin spędzał w konfesjonale, a do spowiedzi u św. Rafała Kalinowskiego ustawiały się długie kolejki. Pisał i tłumaczył książki. Jest patronem m. in. kolejarzy, oficerów, inżynierów i sybiraków. Świętym ogłosił go papież Jan Paweł II. W 100. rocznicę śmierci Rafała Kalinowskiego Senat RP wydał uchwałę, w której osobę świętego uznano za wzór patrioty, oficera, inżyniera, wychowawcy i kapłana
WIZERUNEK ŚWIĘTEJ ANNY, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA OBRAZIE PO PRAWEJ STRONIE ZA WEJŚCIEM GŁÓWNYM.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEJ ANNY:
Anna urodziła się w Judei, gdzie w Betlejem był jej rodzinny dom. Jej rodzice byli potomkami królewskiego rodu Dawida. Nie posiadali ziemskich dostatków, lecz byli cnotliwi i sprawiedliwi, i żyli w bojaźni Bożej, pełniąc dobre uczynki. Życie ich upływało na bezustannej modlitwie, rozmyślaniu o rzeczach duchowych i pracy.
Anna otrzymała od swoich rodziców staranne wychowanie pogłębione przez służbę w Świątyni Jerozolimskiej. Swojego męża Joachima poślubiła, gdy miała 24 lata. Joachim także pochodził z pokolenia Dawidowego. Wychowywał się w zamożnej i znakomitej rodzinie w Nazarecie. Joachim i Anna uważali swoje małżeństwo za związek święty, złączony przez Boga. Oboje zachowywali Prawo Boże i kroczyli drogą pobożności zgodnie i przykładnie. Swój majątek dzielili na trzy części: jedną ofiarowywali na utrzymanie świątyni, drugą na potrzeby ludzi biednych i pielgrzymów, trzecią pozostawiali dla siebie.
Choć razem z Joachimem byli szczęśliwym małżeństwem w ciągu 20 lat nie doczekali się ani synów, ani córek. Z upływem lat, choć malała nadzieja, gorętsze stawały się modlitwa i prośba o potomstwo.
Pewnego dnia, w popołudniowej porze Anna udała się do ogrodu, by tam opłakiwać swoje życie.
Kiedy podniosła oczy do nieba i zobaczyła gniazdo wróbli na drzewie figowym, wypowiedziała błagalną modlitwę do Boga: „Panie, Boże wszechmogący, który obdarzyłeś potomstwem wszystkie stworzenia, zwierzęta dzikie i domowe, gady, ryby, ptaki, i wszystko to cieszy się ze swego potomstwa, dlaczego mnie jedną odsunąłeś od daru Twojej łaskawości? Ty wiesz, Panie, że na początku małżeństwa złożyłam ślub, iż jeżeli dasz mi syna lub córkę, ofiaruję je Tobie w Twym świętym przybytku”. Wtedy ukazał się anioł, który zapowiedział narodzenie dziecka i powrót Joachima. W tym samym czasie Joachim również miał widzenia anioła, który pocieszył go, mówiąc: „Pan Bóg przyjął łaskawie twoją modlitwę i jałmużnę, otrzymasz córeczkę i nadasz jej na imię Maryja; ta córeczka będzie od dzieciństwa Bogu oddana i pełna Ducha Świętego”.
Małżonkowie ogromnie ucieszyli się radosną nowiną. W 45 roku życia Anny, dnia 8 września, urodziła się dziewczynka, której zgodnie ze zwyczajem żydowskim w 15 dniu nadano imię. 80 dni po narodzeniu Maryi rodzice przynieśli ją do świątyni, aby złożyć przepisaną prawem ofiarę i spełnić ślubowanie.
W ikonografii ukazywana najczęściej z Najświętszą Marią Panną jako dziewczynką lub jako tzw. św. Anna Samotrzeć – z Najświętszą Marią Panną i małym Jezusem.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO BRUNA, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA DRUGIM FILARZE PO PRAWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO BRUNA:
Święty Bruno urodził się w Kolonii, w Niemczech w 1030 r. Wychowywał się w szlacheckiej rodzinie. Tu kształtowała się jego pobożność i mądrość. W szkole był pilnym uczniem a bogobojnością przewyższał kolegów.
Studiował we Francji w bardzo dobrej szkole – szkole katedralnej. Był poetą, filozofem, teologiem a przede wszystkim kimś, kto bardzo umiłował Boga i wyróżniał się gorącą pobożnością. Przez 20 lat zarządzał szkołą katedralną. Był jej przełożonym.
Później został mnichem. We francuskich Alpach wraz z grupą przyjaciół założył pustelnię. Wybudował mały kościółek, później klasztor. Miejsce ogrodzone murem zostało nazwane Wielką Kartuzją, a mnisi kartuzami. I tak powstał Zakon Kartuzów.
Pustelnicy mieszkali sami, w małych domkach i żyli według bardzo surowych zasad. Milczenie, modlitwa, post, praca i przebywanie w samotności przez większość dnia. Hasło kartuzów to: „Krzyż stoi, choć zmienia się świat”. Reguła ta od 1000 lat nie zmieniła się.
Bruno żyjąc w pustelni był bardzo szczęśliwy, ale został wezwany przez papieża, by być jego doradcą. Papież polecił mu też założenie pustelni we Włoszech. Święty Bruno przedstawiany jest w stroju zakonnym z księgą, czaszką lub krzyżem. Św. Bruno zmarł w 1101 r. we Włoszech. O życiu w Wielkiej Kartuzji opowiada film Philipa Groeninga „Wielka cisza”.
WIZERUNEK NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA PIERWSZYM FILARZE PO LEWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO.
Z ŻYCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY:
Maryja była dziewczyną z Nazaretu oczekującą na przyjście Mesjasza. Zaręczono ją z cieślą Józefem, ale oto przychodzi do Niej anioł i ogłasza że może stać się matką Syna Bożego. Maryja jest osobą jeszcze bardzo młodą i nie rozumie do końca tej propozycji, lecz mimo to odpowiada Bogu “tak”. I to jedno słowo zmienia życie wszystkich ludzi.
Maryja wydaje na świat Jezusa i jest taką samą mamą jak wszystkie mamy świata: kocha Go, wychowuje i patrzy jak dorasta.
Maryja zawsze ufa Bogu: zarówno wtedy, gdy przychodzi do Niej anioł, jak i nawet później, do samego końca, pod krzyżem… Pan Jezus daje ją każdemu człowiekowi za Matkę i możemy zwierzać się jej ze wszystkiego, Ona powtórzy to Jezusowi i nauczy nas ufać Bogu.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO JÓZEFA, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W KAPLICY PO LEWEJ STRONIE PRZED PREZBITERIUM.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO JÓZEFA:
Józef urodził się w Betlejem. Mieszkał w Nazarecie. Był tam cieślą. Mówi się też, że był stolarzem i wykonywał narzędzia gospodarcze i rolnicze.
Józef pochodził z rodu króla Dawida. Był potomkiem największego z izraelskich królów.
Bóg wybrał go na ziemskiego ojca swojego Syna.
Józef opiekował się i wychowywał Jezusa. Uczył go prac stolarskich.
Józef bardzo ufał Panu Bogu. Gdy Maryja oczekiwała dziecka, anioł w nocy nakazał mu w imieniu Boga, by ożenił się z Maryją, gdyż nosi ona pod sercem Syna Bożego. Józef przyjął wolę Bożą.
Józef przedstawiany jest z Dzieciątkiem Jezus na ręku, z lilią, z narzędziem stolarskim.
Jest patronem Kościoła, patronem ojców i rodzin, patronem robotników.
.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO KONRADA, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NA DRUGIM FILARZE PO PRAWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO KONRADA:
Jan urodził się w Bawarii, w wielodzietnej rodzinie, został osierocony w wieku 16 lat. Z uwagi na swoją pobożność od najmłodszych lat, zwano go Bratem modlitwą. Młodość spędził na rodzinnej farmie.
W 1849 roku wstąpił do klasztoru kapucynów w Altötting, sąsiadującego z sanktuarium maryjnym pw. św. Anny, gdzie jako brat przyjął imię Konrad.
W klasztorze, jako furtian, Konrad spędził prawie całe swoje życie na posłudze pielgrzymom, biednym i żebrakom, którzy prosili o radę lub kawałek chleba.
Brat Konrad, z natury cichy i spokojny dał się poznać, jako życzliwy i cierpliwy, niosący pomoc wszystkim potrzebującym, znajdując zawsze czas na modlitwę, w której polecał Bogu wszystkie codziennie napotkane osoby.
Od czasu, kiedy zachorował zakrystian, przejął dodatkowo jego obowiązki. Otwierał kościół o godz. 3.30 nad ranem i do rozpoczęcia pracy na furcie o 6.00 służył do dwóch Mszy św. Pracę kończył o 21.00, ale po niej zostawał jeszcze na modlitwę.
Konrad umiłował milczenie. W wolnych chwilach w ciągu dnia lubił udawać się do kącika przy drzwiach, gdzie mógł widzieć i adorować Najświętszy Sakrament. Często w ciągu nocy poświęcał kilka godzin na modlitwę w kaplicy braci albo w kościele.
Zmarł w klasztorze w wieku 76 lat.
Został beatyfikowany w 1930 przez Piusa XI i kanonizowany przez tegoż w 1934 roku.
WIZERUNEK ŚWIĘTEJ ELŻBIETY, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ NAD DRZWIAMI PROWADZĄCYMI NA CHÓR, PO LEWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEJ ELŻBIETY:
Talentem czyli darem od Pana Boga było u Elżbiety wielkie serce – jej wrażliwość na ubogich i chorych. Pomnażała talenty czyniąc wiele dobra: Święta Elżbieta karmiła głodnych. Każdego dnia wychodziła do ubogich i przynosiła im pożywienie.
Święta Elżbieta pomagała chorym. Czyniła to zwłaszcza po śmierci męża. Wyprowadziła się z dworu. Odziała strój zakonny i żyła jak zakonnica – została tercjarką franciszkańską. Wybudowała szpital, w którym opiekowała się chorymi.
Święta Elżbieta pomagała dzieciom. Mamy przychodziły do Elżbiety ze swoimi głodnymi dziećmi, a ona je karmiła. Pokazuje to płaskorzeźba na dzisiejszej Aureolce. Święta Elżbieta pomagała ubogim. Rozdała dużą część majątku dla potrzebujących. WIZERUNEK ŚWIĘTEJ ELŻBIETY, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ PRZY WEJŚCIU GŁÓWNYM DO KOŚCIOŁA, PO PRAWEJ STRONIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEJ ELŻBIETY:
Św. Elżbieta, patronka naszej parafii, żyła w latach 1207–1231. Była księżniczką węgierską, szczęśliwą małżonką księcia Ludwika, matką trojga dzieci.
Od najmłodszych lat przejawiała oznaki głębokiej religijności. Będąc na dworze królewskim, niosła pomoc najuboższym, chorym i opuszczonym. Krzewiła dzieła miłosierdzia i działalność charytatywną.
Jako wdowa, mając 20 lat, opuściła zamek i zamieszkała w szpitalu, gdzie posługiwała najbardziej potrzebującym, widząc w każdym z nich oblicze Chrystusa. Żyła w wielkim wyrzeczeniu i ubóstwie. Bez reszty oddała się posłudze chorym i najuboższym.
Św. Elżbieta przedstawiana jest w stroju królewskim lub z naręczem róż. Według legendy, Elżbietę wychodzącą z zamku z koszem bułek dla biednych spotkał mąż, a widząc, że niesie coś ukrytego pod płaszczem z ciekawości poprosił, by odsłoniła płaszcz. Zamiast bułek zobaczył, pomimo pory zimowej, róże.
W 1235 roku Elżbieta została ogłoszona świętą.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO JUDY TADEUSZA, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W NASZYM KOŚCIELE NA CZWARTYM FILARZE PO PRAWEJ STRONIE OD GŁÓWNEGO WEJŚCIA.
Z ŻYCIA JUDY TADEUSZA:
Święty Juda był Apostołem, bratem Jakuba Apostoła. Otrzymał przydomek “Tadeusz”, co znaczy “odważny”.
Napisał on jeden List, który wchodzi w skład ksiąg Pisma św. To wskazuje na fakt, że był wykształcony. W Liście tym, mówi o swoim pokrewieństwie z Panem Jezusem.
Przedstawiany jest z pałką lub włócznią w ręku, na pamiątkę swojej śmierci (został zabity pałkami lub włócznią). Atrybutami świętego są też: kamienie, krzyż, księga, laska i łódź rybacka.
Zazwyczaj święty Juda trzyma lub ma na szyi obraz przedstawiający Pana Jezusa. Niektórzy uważają, że Juda Tadeusz był tym apostołem, który przekazał płótna grobowe Pana Jezusa (Całun Turyński) królowi Abgarowi w Edessie.
Ten, zdawałoby się zapomniany Apostoł, został powszechnie obwołany w Kościele patronem wszystkich, którzy znajdują się w sytuacji po ludzku bez wyjścia. Tradycyjne modlitwy wychwalają go jako tego, który przywraca nadzieję, oddala trwogę, wzmacnia wolę, wlewa w serce otuchę i pogodę ducha, chroni od rozpaczy, a nierzadko wyjednuje u Boga dokładnie tę łaskę, o którą go prosimy.
Juda Tadeusz to przyjaciel opuszczonych i zrozpaczonych. Kult świętego Judy Tadeusza jest wciąż żywy nie tylko w naszym kraju, gdzie wierni w wielu kościołach gromadzą się na nabożeństwach ku jego czci, ale w całym Kościele.
Jest wiele modlitw do św. Judy Tadeusza.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO ŁUKASZA EWANGELISTY, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W NASZYM KOŚCIELE OBOK GŁÓWNEGO WEJŚCIA DO KOŚCIOŁA, PO LEWEJ STRONIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Św. Łukasz jest autorem trzeciej Ewangelii oraz Dziejów Apostolskich.
Łukasz był człowiekiem starannie wykształconym. Znakomicie znał ówczesną literaturę. Posługiwał się pięknym językiem greckim.
Pisał o Jezusie Chrystusie, który uzdrawiał chorych na duchu i ciele.
Nie był on Apostołem, ale był uczniem św. Pawła. Towarzyszył mu w podróżach.
Św. Łukasz bardzo chciał poznać naukę Pana Jezusa. Jego matka wynajęła apostołom pokój, w którym Łukasz ich podglądał i uczył się od nich.
Łukasz z zawodu był lekarzem.
Był też artystą. Tworzył między innymi ikony. Niektórzy wymieniają ponad sto obrazów, których miałby być autorem.
Świętego pokazuje się często jako malującego lub piszącego. Przedstawiany jest też w czapce lekarskiej.
Atrybutami świętego są: byk, wół, księga, zwój, paleta malarska, papier i kamień. Wół (albo cielę) odnoszą się do Łukasza, gdyż są one zwierzętami ofiarnymi, a Ewangelia Łukasza rozpoczyna się od opowieści o Zachariaszu, ojcu Jana Chrzciciela, który składa ofiarę w Świątyni.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO ANTONIEGO, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W NASZYM KOŚCIELE NA CZWARTYM FILARZE, PO LEWEJ STRONIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO ANTONIEGO:
Mówi się o nim Antoni z Padwy, choć urodził się w Lizbonie, a w Padwie spędził tylko ostatni rok życia. Żył zaledwie 36 lat. Zasłynął jako wybitny kaznodzieja. Stał się jednym z najbardziej popularnych świętych. Nie ma chyba kościoła w Polsce, w którym nie byłoby ołtarza, figury albo obrazu św. Antoniego.
Święty Antoni głosi kazania. Cud z rybami.
Święty Antoni dużo podróżował i głosił kazania. Był bardzo mądry, miał świetną pamięć i dobry głos. Tłumy gromadziły się, by słuchać nauk świętego Antoniego. Słuchających było tak dużo, że często nie mieścili się w kościołach. Wówczas Antoni nauczał na placach. Był bardzo wysoki, więc było go dobrze widać i słychać.
Kiedyś przyszedł do Rimini. Wiedział, że w miećcie bardzo wielu ludzi odeszło od Pana Boga. Władze miasta wydały nawet nakaz, że jeśli przyjdzie do nich misjonarz Antoni, nie wolno go słuchać. Miasto było smutne. Kościoły puste. Na rynku ani jednego człowieka. Nikt go nie pozdrawiał, a jeśli już Antoni spotkał jakiegoś człowieka, nie zwracano uwagi na to, co mówił. Antoni szedł i rozmyślał. Modlił się. Przyszedł na miejsce, w którym rzeka Marecchia wpada do Adriatyku, popatrzył w stronę morza i zawołał: Przypłyńcie, ryby, słuchać Słowa Bożego, bo ludzie nie są tego godni. Setki ryb zebrało się w jednym miejscu na głos Antoniego. Ciekawość ludzi była silniejsza. Antoni nie musiał już wiele mówić. Mieszkańcy ze wstydem i żalem wracali do Pana Boga.
Święty Antoni i osioł.
Gdy św. Antoni głosił kazanie pewien człowiek nie chciał uwierzyć, że Pan Jezus jest obecny w Najświętszym Sakramencie. Święty Antoni zapytał go czy uwierzy, jeżeli jego osioł odda cześć Hostii. Heretyk postawił warunek, aby najpierw zamknąć osła na dwa dni bez jedzenie i picia, trzeciego dnia położy wiązkę siana i owies a obok będzie stał św. Antoni z Najświętszym Sakramentem. Kiedy nadszedł dzień próby, ku zdumieniu świadków, wygłodzony osioł nie poszedł do owsa lecz do św. Antoniego i uklęknął przed Hostią. Tym cudem heretyk dał się przekonać i uwierzył w prawdziwą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
Święty Antoni – święty, który pomaga odnaleźć.
Święty Antoni, to święty, którego wzywamy, by pomógł nam odnaleźć coś, co zaginie. Antoniego prośmy o pomoc nie tylko wtedy, gdy zgubi się nam portfel czy klucze, ale i wtedy, gdy gubią się nam „rzeczy” o wiele cenniejsze, takie jak wiara, sens, miłość, nadzieja… Na tych sprawach święci znają się najlepiej.
Święty Antoni z Dzieciątkiem Jezus
Święty Antoni przedstawiany jest najczęściej z Dzieciątkiem Jezus na rękach. To echo legendy, która głosi, że pewnego dnia, gdy czytał Pismo Święte, pojawiło się na nim uśmiechnięte Dzieciątko Jezus.
Święty Antoni służył ubogim i bezdomnym.
Kiedy Antoni zachorował i nie mógł podróżować i głosić kazań. Zamieszkał w przytułku dla bezdomnych i im usługiwał.
Święty Antoni i jego atrybuty.
Święty Antoni przedstawiany jest z księga, lilią, sercem, ogniem, chlebem, osłem i rybą.
Pod figurami św. Antoniego można spotkać skarbonki z napisem „Chleb św. Antoniego”. To z kolei zwyczaj, który pojawił się po raz pierwszy w Tuluzie w 1886 roku. Jałmużnę dla ubogich zaczęto łączyć z prośbą do świętego lub podziękowaniem za uproszoną łaskę.
WIZERUNEK ŚWIĘTEJ JADWIGI, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W NASZYM KOŚCIELE NA TRZECIM FILARZE, PO LEWEJ STRONIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEJ JADWIGI:
Święta Jadwiga, księżna wrocławska i jej mąż Henryk Brodaty.
Św. Jadwiga pochodziła z zacnego rodu bawarskich hrabiów Andechs. Otrzymała staranne wykształcenie i religijne wychowanie w klasztorze benedyktynek. Zgodnie ze średniowiecznymi zwyczajami, już jako 12-letnia dziewczyna została wydana za mąż, za wrocławskiego księcia Henryka Brodatego. Św. Jadwiga miała siedmioro dzieci. Po wychowaniu dzieci swoje życie poświęciła tylko Bogu.
Św. Jadwiga była bardzo pobożna.
Dużo czasu poświęcała modlitwie. A widząc oblicze Boga w potrzebujących prowadziła szeroką działalność charytatywną.
Często na obrazach przedstawiana jest z figurką Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus. Również na figurze z naszego kościoła trzyma taką figurkę w ręku.
Św. Jadwiga fundowała kościoły i klasztory.
Dlatego przedstawiana jest często z budynkiem kościoła w ręku.
Św. Jadwiga ufundowała między innymi kościół i klasztor w Trzebnicy.
Na figurze znajdującej się w naszym kościele, również pokazana jest z kościołem. Tym razem jest u jej stóp. Jest to bryła naszego kościoła parafialnego św. Elżbiety.
Jadwiga nazywana jest bosą księżną.
Święta Jadwiga żyła bardzo skromnie, nawet chodziła boso. Dlatego widzimy ją na obrazach z butami w ręku. W ten sposób wskazywała, że jest blisko najuboższych, których bardzo wspierała.
Na figurze znajdującej się w naszym kościele, również trzyma buty w ręku. W opisach jej życia czytamy, że Henryk w trosce o jej zdrowie zabraniał Jadwidze chodzenia boso, a gdy to nie przynosiło rezultatów poprosił jej spowiednika żeby nakazał Jadwidze noszenie butów. Wówczas święta wywiązała się z nakazu. Nosiła je w ręku.
Święta Jadwiga budowała też szpitale i pomagała chorym.
Grób św. Jadwigi znajduje się w Trzebnicy, gdzie spędziła część swojego życia. Jest tam okazały sarkofag. Jest to największy sarkofag w Europie wystawiony kobiecie.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO JANA EWANGELISTY, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W NASZYM KOŚCIELE OBOK GŁÓWNEGO WEJŚCIA DO KOŚCIOŁA, PO LEWEJ STRONIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO JANA:
Święty Jan, apostoł, syn Zebedeusza rybaka, urodził się w Betsaidzie w Galilei. Był bratem Św. Jakuba zwanego “starszym”. Podobnie jak jego brat i ojciec trudnił się rybołówstwem. Jan, jak wszyscy pobożni żydzi, oczekiwał nadejścia Mesjasza. Gdy więc usłyszał, że nad Jordanem pojawił się człowiek nawołujący do pokuty, którego lud uważa za obiecanego Mesjasza, udał się tam niezwłocznie. Okazało się jednak, ze był to Jan Chrzciciel, przy którym jakiś czas pozostawał słuchając jego nauki.
Pewnego dnia, kiedy w swej łodzi wraz z bratem Jakubem naprawiał sieci, przechodził tamtędy Pan Jezus i zawezwał ich by poszli za Nim. Jan usłuchał wezwania i został Jego uczniem i apostołem.
Jego też najwięcej Jezus umiłował, z powodu niezwykłej czystości serca i bezgranicznego przywiązania do swego Mistrza. Jan był powiernikiem świętych tajemnic Jezusa. On był z Piotrem i Jakubem świadkiem przemienienia Jezusa na górze Tabor, on był z Jezusem w ogrodzie Oliwnym.
W czasie ostatniej wieczerzy, jego Jezus powiadomił o zdradzie Judasza Janowi. Zbawiciel na chwilę przed śmiercią na krzyżu powierzył swoją Matkę. Jan wraz z Maria i Magdaleną był pod krzyżem w chwili konania Jezusa i to on zdjął Go z krzyża, a potem brał udział w złożeniu do grobu. Jako pierwszy poznaje zmartwychwstałego Chrystusa nad jeziorem Genezaret i powiadamia o tym Piotra.
Gdy po Wniebowstąpieniu Pańskim Piotr i Jan poszli do świątyni, uzdrowili w imię Jezusa chromego. Pojmano ich za to i stawiono przed wysoką radą, która aby nie robić rozgłosu poleciła ich wypuścić, przykazując im równocześnie, aby więcej nie nauczali o Jezusie. Kiedy jednak nie zaprzestali działalności ewangelizacyjnej, wtrącono ich ponownie do więzienia, ale anioł uwolnił ich w nocy. Wkrótce udali się do Samarii, gdzie powstała gmina chrześcijańska. Tam przebywali przez kilka lat głosząc Słowo Boże i chrzcząc nowo nawróconych. Potem Jan udał się w podróż ewangelizacyjną jeszcze do innych krajów, przebywał miedzy innymi też w Efezie. Jak podają niektórzy biografowie, Matka Boża podróżowała z nim wszędzie.
Jan był autorem Ewangelii i Apokalipsy oraz trzech Listów. W swojej Ewangelii pokazuje nam Pana Boga, który bardzo kocha człowieka i przychodzi do niego, zamieszkuje na ziemi.
Jan miał ok. 85 lat. Zmarł w Efezie 27 grudnia 104 roku od narodzenia Jezusa.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO FRANCISZKA, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W NASZYM KOŚCIELE NA DRUGIM FILARZE PO LEWEJ STRONIE OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA (1181-1226):
Franciszek był synem bogatego kupca. Lubił wesołe życie z przyjaciółmi. Pewnego dnia spotkał trędowatego żebrzącego na ulicy. To poruszyło serce Franciszka. Oddał mu wszystko, co miał przy sobie. Odtąd dnie i noce spędzał na modlitwie.
Pewnego razu, gdy modlił się w kościółku San Damiano objawił mu się Pan Jezus, który powiedział: “Franciszku, napraw mój kościół”. Sprzedał rzeczy ze sklepu ojca i dał pieniądze na remont kościoła. Później oddał ojcu, co wziął, gdyż pracował żeby zarobić pieniądze na odbudowę świątyń.
Pewnego dnia zrzucił z siebie bogate szaty, zostawił dom i poszedł przed siebie, by służyć Bogu i ubogim.
Wtedy też zrozumiał, że Panu Jezusowi nie chodziło o kościół z cegły, lecz o Kościół składający się z wierzących w Pana Boga.
Przemierzał Italię głosząc słowo Boże. Służył ubogim i chorym. Sam jadł i pił jedynie to, co podarowali mu ludzie. Był żebrakiem. Starał się naśladować Pana Jezusa. Otrzymał nawet stygmaty, czyli rany na ciele w miejscach, gdzie miał Chrystus.
Franciszek kochał zwierzęta. Nazywał je braćmi i siostrami. One zaś rozpoznawały w nim swego przyjaciela. Przychodziły do Franciszka, a on z nimi rozmawiał. Jego siostrą była też woda, a braćmi polne kamienie. Franciszek zaprzyjaźnił się z całą przyrodą.
Papież Jan Paweł II ogłosił św. Franciszka patronem ekologów i ekologii.
Franciszek czynił cuda. Mówiono, że chleb i woda, które dawał ubogim miały moc uzdrawiającą.
Pewnego dnia Franciszek przyszedł do miasta Gubbio. Mieszkańcy żyli tam w strachu z powodu wilka, który napadał na ludzi i ich zagrody.Franciszek wyszedł za miasto, przywołał wilka i rozkazał mu być posłusznym w imię Jezusa Chrystusa. Wilk posłuchał Franciszka. Odtąd mieszkańcy Gubbio przynosili wilkowi jedzenie, on zaś nie napadał na ludzkie zagrody.
Franciszek był przy chorych i umierających. Razem z nimi modlił się, pielęgnował ich rany i żebrał, by zdobyć dla nich pożywienie.
Wkrótce cała Italia znała ubogiego Franciszka, który nie chce mieć nic na własność, wszystko oddaje ubogim. Znalazło się wielu, którzy chcieli go naśladować. I tak powstał zakon Franciszkanów, który dziś liczy ponad 14 tysięcy zakonników.
Kościół katolicki obchodzi wspomnienie św. Franciszka 4 października.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO MATEUSZA EWANGELISTY, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W NASZYM KOŚCIELE OBOK GŁÓWNEGO WEJŚCIA DO KOŚCIOŁA, PO LEWEJ STRONIE.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Ewangeliści Marek i Łukasz nazywają Mateusza najpierw “Lewi, syn Alfeusza”. Prawdopodobnie Chrystus powołując Lewiego nadał mu imię Mateusz, po polsku oznacza “dar Boga”.
Mateusz był Galilejczykiem. Jego pracą było pobieranie ceł i podatków w Kafarnaum, jednym z większych handlowych miasteczek nad jeziorem Genezaret. Pobierał tam opłaty za przejazdy przez jezioro i przewóz towarów.
W Palestynie pogardzano celnikami właśnie z tego powodu, że ściągali opłaty na rzecz Rzymian. Celnicy słynęli również z żądzy zysku, nieuczciwie czerpali korzyści z zajmowanego stanowiska. Uważano ich za grzeszników i pogan. Mateusz był kierownikiem i naczelnikiem celników w Galilei.
O młodzieńczym życiu Mateusza nie wiemy nic. Spotykamy się z nim po raz pierwszy dopiero w Kafarnaum, kiedy Chrystus zastał go w komorze celnej i powołał na swojego Apostoła. To wezwanie odbyło się po cudownym uzdrowieniu paralityka, którego spuszczono przez otwór zrobiony w suficie mieszkania. O tym cudzie dowiedział się i Mateusz. Na wezwanie Chrystusa zostawił wszystko i poszedł za Nim. Nawrócony, zaprosił do swego domu Jezusa, Jego uczniów i swoich przyjaciół: celników i współpracowników. Odtąd Mateusz pozostał już w gronie Dwunastu Apostołów.
Święty Mateusz po Wniebowstąpieniu Chrystusa przez jakiś czas pozostał w Palestynie. Apostołował wśród nawróconych z judaizmu. Dla nich też przeznaczył napisaną przez siebie księgę Ewangelii. Napisał ją między 50 a 60 rokiem, najprawdopodobniej ok. 55 r. Starał się w niej wykazać, że to właśnie Chrystus jest wyczekiwanym od dawna Mesjaszem, że na Nim potwierdziły się proroctwa i zapowiedzi Starego Testamentu. Najstarsza tradycja kościelna za autora pierwszej Ewangelii zawsze uważała Mateusza.
Mateusz przekazał wiele szczegółów z życia i nauki Jezusa, których nie znajdziemy w innych Ewangeliach: np. rozbudowany tekst Kazania na Górze, przypowieść o kąkolu, o ukrytym skarbie, o drogocennej perle, o dziesięciu pannach.
On jeden podał wydarzenie o pokłonie Magów i rzezi niewiniątek, o ucieczce do Egiptu, a także wizję sądu ostatecznego.
Mateusz udał się później między pogan. Relikwie Mateusza miały być przewiezione ze Wschodu do Italii w X w. Znajduje się ono obecnie w Salerno w dolnym kościele, wspaniale ozdobionym marmurami i mozaikami. Miejsce to nie stało się jednak powszechnie znanym sanktuarium. Mateusz uznawany jest za męczennika.
W ikonografii św. Mateusz przedstawiany był w postaci młodzieńca, później – jako siwowłosy, stary mężczyzna. Ubrany bywa w tradycyjną długą, białą suknię apostolską i w tunikę. Bywa także ukazywany w postawie siedzącej, kiedy pisze – przy nim stoi anioł, przekazujący natchnienie. Jego atrybutami są: księga i pióro, miecz lub halabarda, postać uskrzydlonego młodzieńca, sakwa z pieniędzmi u stóp, torba podróżna.
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO STANISŁAWA KOSTKI, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W NASZYM KOŚCIELE W PREZBITERIUM, PO PRAWEJ STRONIE, OBOK FIGURY MATKI BOŻEJ.
Z ŻYCIA ŚWIĘTEGO STANISŁAWA KOSTKI:
– Witajcie, Kochani! Żyłem przed wiekami, Tym, co mnie spotkało, podzielę się z Wami Spójrzcie, to ja właśnie, paniczek we dworze, Służba mi dogadza, tak, jak tylko może. A ja się wymykam w pole z kosiarzami. Jem z nimi ziemniaki polane skwarkami. Wieczorem ku chorym zachodzę do wioski, Dzieciakom wycieram zasmarkane noski. Gdy się tato gniewa, spokojnie tłumaczę, Że Pan Jezus przecież nie uczył inaczej. Tak mego dzieciństwa upłynęły lata, Ojciec chciał wykształcić mnie i mego brata. Wysłał nas do Wiednia, do wspaniałej szkoły, Zaczęły się dla nas nauki mozoły. Siedzenie nad książką, trud i dyscyplina. – Stasiu – jęczał Paweł – ja już nie wytrzymam. Łacina, niemiecki, na dodatek greka! Jak można tak dręczyć biednego człowieka? Śniły się Pawłowi polowania, bale… Ja o takich rzeczach nie myślałem wcale. Inna myśl mi ciągle po głowie chodził: Dobrych księży mało, a roboty siła. Nie byłem zbyt mocny, ni zdrowia nie miałem. Więc tak się zdarzyło, że zachorowałem. – Pawełku – błagałem – księdza mi przyprowadź. Cóż z tego – kapłana nie wpuści gospodarz. Ja ledwo już żywy, ale pełen wiary. Modliłem się cucho do Świętej Barbary. Nagle patrzę – idzie! Trzyma złoty kielich! Komunię mi niesie, klękajcie anieli! Komunia i wdzięcznej modlitwy mej siła. Zaraz mnie z choroby całkiem uleczyła. Wtedy zrozumiałem, że mam służyć Bogu. Z tą myślą stanąłem u klasztornych progów. Chciałem zostać mnichem, lecz przyszły przeszkody. Ojciec na mój wybór nie wyraził zgody. Rodziców czcić trzeba, ale wola Boga Była dla mnie zawsze ponad wszystko droga. Co mi tam kariera, złoto i zaszczyty. Moim powołaniem – habit jezuity. Ruszyłem do Rzymu cichcem po kryjomu O swojej wyprawie nie mówiąc nikomu. Z przygodnym żebrakiem wymieniłem stroje. Teraz już ukryte pochodzenie moje. Łachmany na grzbiecie, kij sękaty w dłoni… Wtem ktoś jedzie – Paweł na koniu mnie goni. Nie poznał mnie brat mój! Grosik jakiś rzucił, Łzę otarł ukradkiem i konia zawrócił. Oj, długo by gadać o mym wędrowaniu. Bywa, że kosztuje wierność powołaniu. Wreszcie drzwi klasztorne stanęły otworem. Ignacy Loyolo, bądź mi teraz wzorem! Kiedy Pan Bóg woła posłusznym być trzeba. Wprost z Rzymu mi przyszło wędrować… do nieba. Tam się zobaczymy, uwierzcie kochani. Jesteście do tego wszyscy powołani. Tekst: Ewa Stadmuller Ilustracje: Łukasz Zabdyr
WIZERUNEK ŚWIĘTEGO BRATA ALBERTA, KTÓRY JEST NA AUREOLCE, ZNAJDUJE SIĘ W NASZYM KOŚCIELE W PREZBITERIUM, NAD OŁTARZEM, PO PRAWEJ STRONIE.
O życiu świętego BRATA ALBERTA
Kariera artystyczna stała przed nim otworem. Bardziej jednak niż salony, interesował go człowiek, z całą jego biedą i uniżeniem. Malarz, który zaczął sprzedawać swoje obrazy, by pomóc nędzarzom żyjącym na ulicy.
Brat Albert (Adam) Chmielowski to święty, który polecenie Jezusa „idź sprzedaj wszystko co masz i rozdaj ubogim” (Mk 10,22) potraktował bardzo dosłownie. Jednak zanim zaczął żyć z biedakami z ulicy, długo szukał swojej drogi.
Adam Chmielowski jako młody chłopak wstępuje do szkoły kadetów w Petersburgu, ochoczo bierze udział w powstaniu styczniowym i w jednej z bitew traci nogę. Odtąd nosi protezę i kończy przygodę z wojaczką.
Odkrywa w sobie talent malarski i zaczyna studia na Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Bez reszty oddaje się malarstwu, jest wręcz zakochany w pędzlu i płótnie. Malując, zadaje sobie pytanie: czy służąc sztuce, służę także Bogu?
Zmaga się wewnętrznie ze sobą, a środowisko artystyczne nie daje mu radości. Po głowie krążą mu pytania o sens życia i zbawienie. Wstępuje nawet do nowicjatu jezuitów, ale tam też nie znajduje swojego miejsca.
W Krakowie spotyka skrajną biedę materialną i moralną. Wreszcie odnajduje swoje powołanie – służyć najbiedniejszym i opuszczonym. „Cóż im dam, jeśli nie siebie?” – pisze w swoim notatniku.
W krakowskim kościele oo. Kapucynów przywdziewa szary zgrzebny habit III Zakonu św. Franciszka i przyjmuje nowe imię – Brat Albert. W swoim notatniku pisze: „Umarł Adam Chmielowski a narodził się Brat Albert.”
W roku 1888 składa śluby zakonne i daje początek Zgromadzeniu Braci Albertynów, a 3 lata później Zgromadzeniu Sióstr Albertynek. Dla biedaków z ulicy zaczyna organizować domy opieki i przytułki. Staje się bratem, a nawet ojcem i opiekunem najbiedniejszych. Staje się jednym z nich.
Kiedyś przyjaciel zapytał Brata Alberta, czy w końcu odnalazł szczęście, odpowiedział ze szczerym uśmiechem:
„Mam schroniska i stowarzyszenia mych braci w Krakowie, Tarnowie, we Lwowie, w Zakopanem. Rozdałem w tym roku 20 tysięcy bochenków chleba, 12 tysięcy porcji kaszy, daję nocami dach nad głową setkom tych, którzy go nie mają. Niech ci, bracie, to służy za odpowiedź! “
Modlitwa za wstawiennictwem św. Brata Alberta Chmielowskiego
Boże, nieskończenie dobry i miłosierny,
wejrzyj na zasługi Świętego Brata Alberta,
który za przykładem Twego Syna stał się bratem wszystkich ludzi
i przez pokorną posługę najbardziej opuszczonym i skrzywdzonym,
ocalał w nich godność ludzką i wzbudzał wiarę w Twoją Opatrzność.
Przez Jego wstawiennictwo racz łaskawie użyczyć mi łaski……..,
o którą z ufnością Cię proszę.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Obraz Brata Alberta Chmielowskiego ECCE HOMO